Problem bezdomności w Polsce 64. NAJTAŃSZY lokal w mieście / Maciej Piotrowski // Tyg. Solid. - 2000, nr 12, s. 13 Warszawskie jadłodajnie dla bezdomnych 65. O POTRZEBIE de-instytucjonalizacji bezdomności / Kazimierz W[ojciech] Frieske // Polit. Społ. - 2001, nr 1, s. 9-15 66. OD zmierzchu do świtu // Prz. Tyg. - 1997, nr 3, dod. s. II mieszkaniowych osób bezdomnych na Ukrainie i w Polsce. Szczególną uwa- Wyraźnie pogłębiający się obecnie problem bezdomności na Ukrainie wymaga Symbolizm w Ludziach bezdomnych. Kim jest bezdomny? Bezdomność według Żeromskiego to Bezdomność Wiktora i jego żony WL: s. 114. Bezdomność mieszkańców Ciepłej i Krochmalnej WL: s. 16. Bezdomność Judyma"Rozdarta sosna" WL: s. 166. Bezdomność Joasi"Zwierzenia" WL: s. 64, 85. Rodzaje bezdomności. Rozpoznaj rodzaje narracji: Dołącz do nas i ucz się w grupie. mleko1233 mleko1233 16.10.2013 Polski Gimnazjum rozwiązane Napisz o bezdomnosci wypracowanie Zobacz odpowiedź . „Bezdomność”, co to jest? Otóż pojęcie to można definiować dwojako, w sensie dosłownym oraz metaforycznym. Jeśli chodzi o znaczenie literalne pierwsze, co przychodzi nam na myśl to człowiek, który nie posiada domu, który błąka się po ulicach i żebra. Ale owe słowo posiada też bardzo głęboką istotę symboliczną. Chodzi tu na przykład o wykorzenienie, tudzież odrzucenie wartości tradycyjnych, czy też sieroctwo, które determinuje całe późniejsze życie. Również samotność i bezradność są wyznacznikami „bezdomności”, bowiem człowiek, który nie ma obok siebie nikogo bliskiego jest jak ten, który nie ma gdzie mieszkać.„Bezdomność”, co to jest? Otóż pojęcie to można definiować dwojako, w sensie dosłownym oraz metaforycznym. Jeśli chodzi o znaczenie literalne pierwsze, co przychodzi nam na myśl to człowiek, który nie posiada domu, który błąka się po ulicach i żebra. Ale owe słowo posiada też bardzo głęboką istotę symboliczną. Chodzi tu na przykład o wykorzenienie, tudzież odrzucenie wartości tradycyjnych, czy też sieroctwo, które determinuje całe późniejsze życie. Również samotność i bezradność są wyznacznikami „bezdomności”, bowiem człowiek, który nie ma obok siebie nikogo bliskiego jest jak ten, który nie ma gdzie mieszkać. „Ludzie bezdomni” Stefana Żeromskiego to powieść, która przedstawia ów problem właśnie w sposób ambiwalentny. Kreuje bohaterów zarówno na ludzi można by powiedzieć typowo bezdomnych, jak również tylko w aspektem poruszanym w powieści jest „bezdomność” wynikająca z braku prawdziwego domu, które daje nam poczucie bezpieczeństwa i szczęścia rodzinnego. Przykładem może tu być warszawska biedota, chłopi z Cisów czy śląscy robotnicy. Wynika to z warunków w jakich żyją, bowiem mieszkają w norach i budach. Kolejną postacią, która doświadcza owego problemu jest Tomasz Judym, który w dzieciństwie został pozbawiony miejsca zamieszkani. Nie zaznał on ciepła rodzinnego, ani poczucia bezpieczeństwa, jakie daje prawdziwy dom. Dlatego też w życiu dorosłym nieustannie zmienia miejsce zamieszkania. Doświadczenia z dzieciństwa nauczyły go, aby zawsze trzymać się swoich ideałów, jednak to nie pozwoliło mu na założenie rodziny. Można więc powiedzieć, że jego bezdomność wynika ze świadomego wyboru. Joasia Podborska też zaznaje kwestii braku domu, bowiem traci swój rodowy dworek. Doprowadza to do sytuacji, że mieszka u ludzi, dla których pracuje, nie ma swojego miejsca na świecie. Jej marzenia o domu, o rodzinie, o życiu u boku ukochanego niestety się nie spełniają. Wiktor Judym- brat Tomasza- wraz z rodziną w poszukiwaniu lepszych warunków życia decyduje się na emigracje, która jednak prowadzi nie tylko do utraty domu rodzinnego, miejsca, w którym Wiktor dorastał, ale również domu w znaczeniu przenośnym- ojczyzny. Nie brak jednak w powieści przedstawienia „bezdomności” w sposób metaforyczny. Znów jako przykład można podać Tomasza Judyma, ale teraz w innym świetle. Bowiem „bezdomność” to również wyalienowanie ze społeczeństwa. Judym, który zdobył wyższe wykształcenie, doznaje niejako „awansu społecznego”, lecz nie potrafi się w nowej rzeczywistości odnaleźć. Przynależność do wyższej klasy wykluczyła go ze środowiska, które znał i z którego się wywodził. Utrata ojczyzny to również „bezdomność”, której doświadcza właśnie Wiktor Judym, jednak był to jego świadomy wybór. Co innego brat Joasi- Wacław, który za działalność rewolucyjną został zesłany na Syberię, gdzie pozbawiony domu- ojczyzny umiera. Bezdomności w znaczenie egzystencjalnym doznaje Korzecki, wynika to z jego poczucia wyobcowania w świecie, czy też bezradności wobec całego zła świata oraz ucieczki przed nim wyrażonej w samobójczym widać „bezdomność” w powieści Stefana Żeromskiego ma charakter wieloznaczny i wielofunkcyjny. Można dostrzec ów problem przedstawiony zarówno w sposób dosłowny, jak i alegoryczny. Symbolicznie określa społeczną i moralną problematykę dzieła. Można powiedzieć, że jest swoistym oskarżeniem wobec istniejącego wówczas porządku społecznego. Inaczej jest dzisiaj, ponieważ nie istnieje coś takiego jak „metaforycznie rozumienie problemu bezdomności”. W dzisiejszych czasach człowiek bezdomny to żebrak, tułacz, który nie potrafił pokonać przeszkód jakie napotkał w życiu i doprowadził się do takiego stanu. Świadomie odrzucamy takich ludzi, odsuwamy się od nich, bo przecież są „gorsi”, nie robią nic innego, jak tylko chodzą po domach w celu zdobycia jakiś pieniędzy. Jesteś w:Ostatni dzwonek -> Ludzie bezdomni W tym budynku, który niegdyś był hotelem, spało w sali około pięciuset osób. Pierwszą izbę zajmowały kobiety z dziećmi, ze względu na obecność w niej pieca, drugą mężczyźni, a trzecią wszyscy, bez względu na płeć (spano w niej na podłodze i stołach). Tomasz opowiadał o dzielnicy nędzy i biedy Cite Jeanie d’Arc, gdzie jedno nędzne mieszkanie przypominające chlew, w którym trzyma się ziemniaki, kapustę, a nawet prosiaki, zajmują dwie rodziny z dziećmi. Potomstwo bawiło się w rynsztokach, a kobiety oddawały się prostytucji. Chałupy te stały wśród otwartych śmietników, z których szerzyły się choroby i zarazki. Ludzie nie mieli pojęcia o higienie. 2. bezdomność w znaczeniu przenośnym, która w powieści przybiera kształt poczucia samotności, wyobcowania i odrzucenia przez społeczeństwo. Postaci nie czują się częścią świata, cierpią z powodu braku w nim określonego miejsca, prowadzą tułaczy tryb życia (Judym sam decyduje o takim właśnie losie, gdy odrzuca związek z Joanną w imię najszlachetniejszych – w jego mniemaniu – pobudek). Można wyróżnić kilka rodzajów tej interpretacji tytułowej bezdomności: - bezdomność państwowa i narodowa, wynikająca z wyboru, dokonanego w imię walki o wolność i zaniechanie niesprawiedliwości. Brat głównego bohatera – Wiktor Judym – to doskonały przykład politycznego (wplątał się w bliżej nieokreślone działania konspiracyjne) i społecznego (nieustannie walczył o poprawę warunków swej ciężkiej pracy) emigranta. Jego bezdomność ma znaczenie utraty ojczyzny. Podobnym emigrantem jest Leszczykowski, który musiał opuścić Polskę po powstaniu styczniowym. Konsekwencją niemożności powrotu do ojczyzny były jego filantropijne działania (choć mieszkał w Konstantynopolu, pomagał Polakom bardziej, niż miejscowi społecznicy). Również Wacław Podborski – brat Joanny – zalicza się do grona postaci cierpiących z powodu bezdomności narodowej, która stała się przyczyną jego śmierci (umarł na zesłaniu, gdzie trafił prawdopodobnie z powodów politycznych). - bezdomność w sensie egzystencjalnym Główny bohater, mimo iż bezdomny w znaczeniu dosłownym, jest także bezdomny w sensie przenośnym. Wyobcowany i odrzucony przez środowisko warszawskich lekarzy wskutek wygłoszonego referatu o możliwościach poprawy stanu zdrowia biedoty) i cisowskich zarządców kurortu (po przedstawieniu projektu modernizacji zakładu). Na koniec powieści wybiera samotne życie, czym skazuje się na bezdomność moralną i uczuciową, uważając, że tylko to zapewni mu realizację założonych celów. Podobnie problem przedstawia się, gdy analizujemy historię Korzeckiego, który także świadomie skazuje się na bezdomność. Mężczyzna, dręczony złem świata, wyniszczany przez tę świadomość, nie akceptuje życia, w który widzi niesprawiedliwość i ciągły wyzysk i…wybiera śmierć. Rezygnuje z domu-ziemi, na rzecz nieznanego. Jego dramatyczny wybór jest świadectwem stanu, w jakim znajdował się od dłuższego czasu. Oto fragment pożegnalnego listu, który wysłała Judymowi: „Objawia się we mnie jakieś od Boga czy od bóstwa pochodzące zjawisko... Zdarza się to ze mną począwszy od dzieciństwa. Odzywa się głos jakiś wewnętrzny, który ilekroć się zjawia, odwodzi mię zawsze od tego, cokolwiek w danej chwili zamierzam czynić, sam jednak nie pobudza mię do niczego... To, co mnie obecnie spotkało, nie było dziełem przypadku; przeciwnie, widoczną dla mnie jest rzeczą, że umrzeć i uwolnić się od trosk życia za lepsze dla mnie sądzono. Dlatego właśnie owo Dajmonion, ów głos wieszczy nie stawił mi nigdzie oporu”. Śmierć, choć niebędąca wynikiem samobójstwa, lecz skutkiem długotrwałej choroby – skazuje jeszcze jedną postać utworu na opuszczenie domu-ziemi. Chodzi tu o panią Daszkowską, której bezdomność, podobnie jak Korzeckiego, jest pojęciem metafizycznym (oboje opuszczają schronienie wszystkich ludzi – Ziemię).strona: 1 2 3 Szybki test:Tytuł "Ludzie bezdomni":a) wszystkie odpowiedzi są poprawneb) jest wielofunkcyjnyc) jest wieloznacznyd) sygnalizuje tematykę utworuRozwiązanieZ powodów politycznych na emigracji są:a) Tomasz Judym, Wiktor Judym, Joanna Podborskab) Leszczykowski, Wacław Podborski, Wiktor Judymc) Wacław Podborski, Natalia Orszeńska, Węglichowskid) Leszczykowski, Natalia Orszeńska, Joanna PodborskaRozwiązanieNina Orszeńska wyjechała z kraju:a) z powodów zdrowotnychb) w imię miłości do Karbowskiegoc) z powodów politycznychd) po porzuceniu jej przez narzeczonegoRozwiązanieWięcej pytań Zobacz inne artykuły: Partner serwisu: kontakt | polityka cookies Tradycyjnie czas Świąt Bożego Narodzenia jest związany z organizowaniem spotkań dla bezdomnych, potrzebujących czy ubogich. W Polsce ich sytuacją na co dzień zajmują się głównie organizacje pozarządowe, jednak każdy z nas może wybrać jakąś formę pomocy. W naszym kraju bezdomność wciąż pozostaje poważnym problemem społecznym, z którym boryka się ponad 30 tysięcy osób, z których 84% to jednak tylko liczba wynikająca z formalnych spisów – szacuje się, iż bezdomnych w naszym kraju jest aż czterokrotnie więcej, a najliczniejszą grupę stanowią bezdomni seniorzy. Najczęstsze przyczyny bezdomności to: konflikty rodzinne, problemy związane z uzależnieniem, eksmisja z miejsca zamieszkania. Co gorsza, w Polsce zimą z powodu wyziębienia umiera średnio 100 Polacy walczą z problemem bezdomności? Czy obecny system działań wspierających osoby bezdomne jest skuteczny? Wszystkie informacje dotyczące radzenia sobie z problemem bezdomności w Polsce zostaną przedstawione poniżej. Zacznijmy jednak od zaprezentowania ogólnej sytuacji dotyczącej bezdomności w Polsce:Spis treści1 Bezdomność w Ilu jest bezdomnych w Polsce? Przyczyny bezdomności i problemy z nią związane Seniorzy największą grupą wśród bezdomnych2 System pomocy bezdomnym w Ustawa o pomocy Nieskuteczny system Wyzwania postawione przed organizacjami pozarządowymi3 Metoda “housing first” kluczem do skutecznej walki z Geneza metody housing first Ogromna skuteczność i Housing first w Europie na przykładzie Housing first w Podstawowe Skuteczność housing first w Polsce Wyzwania stojące przed programami typu housing Co dalej?Bezdomność w PolsceIlu jest bezdomnych w Polsce?W ostatnim ogólnopolskim badaniu bezdomności, które miało miejsce w 2019 roku, zdiagnozowano 30 330 osób bezdomnych, z czego 2500 w samej Warszawie. W stosunku do badania z 2017 roku zanotowano spadek bezdomności o 9%. Natomiast ze sprawozdań nadsyłanych przez organizacje pozarządowe do Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej, w związku z udzieloną dotacją na pomoc osobom bezdomnym wynika, iż udzielają one wsparcia około 130 tysiącom osób te wynikają z faktu, iż część osób bezdomnych uzyskuje pomoc z kilku źródeł, co zwiększa ogólną liczbę osób objętych pomocą. Nie wszyscy zgłaszający się po pomoc żywnościową i medyczną a deklarujący się jako osoby bezdomne są sprawdzani, co również zawyża statystyki. W dodatku bezdomni, częściej niż inne grupy, przemieszczają się po kraju, bądź nie korzystają z oferowanych oficjalnie form pomocy, co dodatkowo utrudnia ich bezdomności i problemy z nią związane O randze bezdomności wśród problemów społecznych decydują nie tylko trudne do uchwycenia parametry ilościowe, ale również dynamika zjawiska i zmiany w strukturze populacji. Syntetyczne opracowania z dziedziny polityki społecznej podkreślają narastające tempo zjawiska, wykraczanie jego zasięgu poza grupy i środowiska tradycyjnie kojarzone z bezdomnością. Z tym zjawiskiem związane są też takie problemy jak:AlkoholizmNarkomaniaŻebractwoProstytucjaPrzestępczośćBardzo rzadko powodem bezdomności konkretnej osoby jest tylko jeden czynnik. Najczęściej wynika ona z wielu, często nakładających się na siebie przyczyn – bezrobocia, ubóstwa, rozpadu rodziny, uzależnienia, przemocy w rodzinie, zadłużenia i eksmisji, czy zaburzenia największą grupą wśród bezdomnychCo gorsza, co najmniej jedna trzecia bezdomnych w Polsce to osoby starsze. Bezdomni seniorzy stanowią więc najliczniejszą grupę. Jest to także grupa z największymi problemami. To właśnie w niej najczęściej występuje tak zwana chroniczna faza bezdomności, ale również najpoważniejsze problemy pomocy bezdomnym w PolsceUstawa o pomocy społecznejZgodnie z ustawą o pomocy społecznej pomoc bezdomnym należy do zadań własnych gminy. Pomoc ta może mieć formę udzielenia schronienia, posiłku, ubrania, a także zasiłku celowego na leczenie. Gminy mogą zlecać wykonywanie tych zadań organizacjom praktyce, aktualny model radzenia sobie z bezdomnością w Polsce odziedziczono po latach dziewięćdziesiątych, gdy istniała potrzeba pomocy ludziom, którzy znaleźli się na ulicy w wyniku transformacji ustrojowej. Obecnie jednak, zdaniem zarówno Najwyższej Izby Kontroli, jak i innych ekspertów z zakresu pomocy społecznej, system, na który składają się działania podejmowane przez organy administracji rządowej, samorządowej oraz organizacje pozarządowe nie jest ani spójny, ani skuteczny, bowiem nie zapewnia on osobom bezdomnym aktywizacji, dzięki której mogłyby osiągnąć życiową system Wprowadzone w 2016 roku zmiany w ustawie o pomocy społecznej, których celem było wzmacnianie takiej aktywności, nie przynoszą spodziewanych efektów. Instytucje zobowiązane do bezpośredniego udzielania pomocy osobom bezdomnym nadal skupiają się głównie na zaspokajaniu ich podstawowych potrzeb – zapewnieniu schronienia i posiłku czy dostarczeniu niezbędnych ubrań. W latach 2016-2018 tylko jedna spośród 34 skontrolowanych instytucji i organizacji – Caritas Archidiecezji Katowickiej – w pełni realizowała swoje zadania wynikające z przepisów, w tym te prowadzące do usamodzielniania się osób więcej, poza nielicznymi wyjątkami, kontrolowani nie analizowali skuteczności podejmowanych przez siebie działań, a to oznacza, że nie mieli pełnej wiedzy na temat tego, czy przynoszą one pożądane efekty i czy przeznaczone na ten cel pieniądze są właściwie wydawane. W trakcie kontroli, NIK stwierdziła zarówno obiektywne przeszkody utrudniające niesienie zgodnej z przepisami i skutecznej pomocy, jak i nieprzestrzeganie przepisów przez tych, którzy tej pomocy postawione przed organizacjami pozarządowymiOdpowiedzialność za bezdomnych przerzucono w naszym kraju po prostu na organizacje pozarządowe, które oczywiście pomagają jak potrafią, zapewniając potrzebującym dach nad głową i wyżywienie. W konsekwencji, od strony państwowej przypomina to bardziej zarządzanie problemem, a nie rzeczywiste starania wyciągnięcia ludzi z pozarządowe niosą więc w naszym kraju bezpośrednie wsparcie – prowadzą noclegownie, schroniska i inne placówki. Pomagając bezdomnym muszą oni jednak dostosować takie osoby do systemu wprowadzonego przez ustawę o pomocy społecznej, a to oczywiście znacząco utrudnia świadczenie wsparcia bezdomnym. W efekcie, im lepiej pomagają one bezdomnym, tym bardziej doskwiera ten problem. W przypadku pomocy doraźnej regulacje są bardziej im bliżej “stabilizacji” sytuacji osoby bezdomnej – czyli im bogatsza i bardziej wyspecjalizowana oferta wsparcia “wyjściu na prostą” – tym gorzej. Pojawia się potrzeba ustalenia, kto za pomoc zapłaci. I tu przepisy wskazują na gminę ostatniego miejsca zameldowania – standardowo starającą się uniknąć odpowiedzialności – z którą najczęściej bezdomny nie ma już żadnych związków. W konsekwencji, osoby pomagające bezdomnym muszą wymyślać sposoby na obejście systemu, żeby pomóc zatem w naszym kraju można skutecznie walczyć z bezdomnością?Metoda “housing first” kluczem do skutecznej walki z bezdomnościąGeneza metody housing first Słynny amerykański psycholog kliniczny Sam Tsemberis na początku lat dziewięćdziesiątych spotykał coraz więcej ludzi mieszkających na chodnikach Nowego Jorku. Najbardziej niepokoił go fakt, że często byli to ludzie, którzy zakończyli leczenie szpitalne raptem miesiąc wcześniej. To była powtarzająca się obserwacja: byli hospitalizowani, znikali z chodnika i wciąż wracali na to samo przerwać ten zaklęty krąg, profesor Tsemberis pewnego dnia zapytał bezdomnych, czego potrzebują najbardziej. Ciągle pojawiała się praktycznie jedna odpowiedź: mieszkania. Tak narodziła się idea housing first, która zakłada, że od zapewnienia mieszkania terapię trzeba zaczynać, a nie na tym kończyć – jak to zazwyczaj zakłada system w skuteczność i oszczędnośćAmerykanie wyliczyli, że tylko 10% bezdomnych żyje na ulicy od lat i wciąż korzysta z jakiejś formy pomocy. To oni pochłaniają co drugiego dolara na zwalczanie bezdomności, a bezdomny kosztuje amerykańskiego podatnika średnio 4 tysięcy dolarów miesięcznie. Tsemberis założył więc organizację Pathways to Housing, żeby dawać mieszkania długotrwale bezdomnym. Rezultaty były znakomite: 85% utrzymało się w mieszkaniach, niemal natychmiast poprawiało się ich zdrowie, ograniczyli picie alkoholu, a koszt ich utrzymania był o połowę niższy niż na first w Europie na przykładzie FinlandiiRedukcję szkód metodą housing first następnie zaczęto stosować w Europie. W 2008 roku Finowie zrobili z niej filar krajowego programu zwalczania bezdomności. Od tej pory Fundacja Y-Saatio (zrzesza samorządy, Kościół, firmy budowlane i związkowców) kupiła już 17,5 tysiąca mieszkań pod wynajem. Bezdomni sąsiadują w nich z ubogimi, uzależnionymi i byłymi pacjentami szpitali psychiatrycznych. Dzięki temu Finlandia na jedną osobę bezdomną wydaje obecnie o 15 tysięcy euro rocznie mniej, jej bezdomność systematycznie spada (w ciągu dekady liczba bezdomnych zmalała o połowę), a według szacunków do 2030 roku kompletnie istotne, Finowie – w przeciwieństwie do Amerykanów – zobowiązali swoich bezdomnych do partycypacji w kosztach wynajmu – i to od samego początku. Beneficjenci programu housing first – wyłonieni przez zespół specjalistów – mogą początkowo opłacać rachunki z otrzymywanej pomocy państwa – choćby za status bezrobotnego czy niepełnosprawnego, zanim uda im się znaleźć jakiekolwiek first w PolsceIdea pomocy bezdomnym na zasadzie housing first od niedawna działa również w Polsce. Najszerszy i najbardziej zaawansowany jest projekt “Housing first – najpierw mieszkanie”, którego liderem jest Towarzystwo Pomocy im. św. Brata Alberta. Na początku zeszłego roku samorządy Warszawy, Wrocławia i Gdańska wniosły do niego 30 wyremontowanych mieszkań (do 39 metrów kwadratowych), do których trafili chronicznie bezdomni (minimum sześć lat, w tym “długotrwałe epizody” na ulicy) z zaburzeniami i zasadyCo bardzo ważne, w ramach tego programu 30% renty, emerytury, zasiłku czy pensji każdy uczestnik musi oddawać na czynsz (ale nikt z góry nie wyklucza tych bez grosza). Dodatkowo, powinni oni przestrzegać także ciszy nocnej i strzec się w domu waletów. Co więcej, uczestnicy raz w tygodniu spotyka się z kimś z organizacji pozarządowej odpowiedzialnej za program (raz na dwa tygodnie w mieszkaniu, ale nie znienacka, wizyty są umówione).Skuteczność housing first w Polsce Oferowane jest więc wsparcie asystentów socjalnych i społecznych, psychoterapeutów i lekarzy, pielęgniarek i doradców zawodowych – tyle że nie w instytucji, lecz w domu. Na tym polega fenomen tej metody – uczestnicy dopiero u siebie odzyskują samodzielność i sprawczość. Jaka jest skuteczność programu? W tej chwili wynosi ona aż 90%, taki jest właśnie odsetek tych, którzy utrzymali się w stojące przed programami typu housing firstOczywiście, choć sukces programu jest niezaprzeczalny, to niestety zdarzają się również negatywne sytuacje. W pierwszej kolejności mowa tutaj o licznych skargach do mediów – niektórzy mieszkańcy nie chcieli mieć bezdomnych za sąsiadów. Pojawiały się również wyzwiska, a jedną uczestniczkę pobito, ponieważ rzekomo żebrała w nie ułatwia ogólny stan mieszkalnictwa nad Wisłą. W polskich realiach największym wyzwaniem jest stan mieszkalnictwa oraz brak zainteresowania budownictwem społecznym. Mieszkanie nadal pozostaje dobrem rzadkim i luksusowym. Dla większości ludzi dostępnym dopiero po zaciągnięciu kredytu na całe życie. W takich okolicznościach trudno o zgodę społeczną na ofiarowanie bezdomnym mieszkań, jeżeli w kolejce od lat czekają inni dalej?Sukces housing first w Polsce na większą skalę zależy więc od dwóch czynników: zmiany myślenia oraz realnego zaangażowania państwa w poprawę infrastruktury mieszkaniowej. Niezbędne jest także zaangażowanie samorządów, a ponadto Towarzystwo Pomocy im. św. Brata Alberta liczy również na większe wsparcie Unii Europejskiej – tym bardziej że Komisja Europejska żąda od krajów członkowskich odchodzenia od modelu się jednak, iż to zdecydowanie najskuteczniejsza metoda walki z bezdomnością. W zasadzie prostota i racjonalność tego rozwiązania są oczywiste. To jedyny program, który wyprowadza ludzi z bezdomności i jest opłacalny dla podatnika. Pierwsze skojarzenie, gdy mówi się "człowiek bezdomny", przywodzi na myśl ubogiego kloszarda bez dachu nad głową. Jest to bardzo naturalne. Problem fizycznej bezdomności jest dziś u nas dość nabrzmiały i w każdym mieście możemy spotkać ludzi koczujących na ulicach, bądź dworcach kolejowych. Niemniej, teoretycznie problem ten rozwiązać łatwo - wystarczy zapewnić tym ludziom dach nad głową poprzez odpowiednie rozbudowanie systemu opieki socjalnej. Czy nas, jako społeczeństwo, na to stać, to już inna para kaloszy. Tym zajmują się Minister Finansów i Minister Budownictwa i nie jest to sprawa dla ucznia piszącego szkolne wypracowanie. Gdy bliżej przyjrzeć się pojęciu bezdomności, zwłaszcza mając w pamięci lekturę "Ludzi bezdomnych" Stefana Żeromskiego, okazuje się, iż bezdomność to nie tylko fizyczny brak budynku, w którym można by mieszkać. Bywają ludzie, którzy posiadają bardzo piękne domy i z pozoru zdaje się niczego im do szczęścia nie brakować, a mimo to cierpią oni swego rodzaju bezdomność - bezdomność społeczną. Problem bezdomności społecznej dotyka dziś bardzo wielu ludzi. Na dobrą sprawę, nikt chyba nie ma pojęcia o jego rzeczywistej skali, bo nie sposób go zmierzyć. Bezdomnych mieszkających na ulicy dosyć łatwo jest policzyć. Natomiast osób, które mimo posiadania domu czują się bezdomne, zliczyć prawie że nie sposób. Skąd bierze się taka bezdomność społeczna? Wiele jest jej konkretnych przyczyn. Można je jednak z grubsza podzielić na dwie grupy. Są to przyczyny leżące po stronie osób, których bezdomność dotyka i przyczyny od nich niezależne. Bezdomność społeczna, mająca swe źródło w postępowaniu osoby nią dotkniętej, jest niejako bezdomnością na życzenie. W pewnym momencie życia dana osoba decyduje się odizolować od swego środowiska. Taka sytuacja może, na przykład, dotyczyć młodego człowieka, który z powodu niemożności porozumienia się ze swą rodziną, zrywa z nią wszelkie kontakty i rozpoczyna życie "na własną rękę". Dopóki nie założy on własnej rodziny lub nie powróci na łono swej rodziny naturalnej, jest on, w pewnym sensie, człowiekiem bezdomnym. Przykład ten jest jednak mało "literacki" - nie wstrząsa on, nie porusza ani nie zastanawia. Skoro ktoś życzy sobie prowadzić samotniczy tryb życia i dobrze mu z tym - proszę bardzo! Nic, tylko życzyć szczęścia i powodzenia. Niekiedy jednak społeczna bezdomność, choć wynika ze świadomego wyboru człowieka, jest o wiele bardziej dramatyczna. Ma to miejsce, gdy jest ona skutkiem wyboru dwu alternatywnych dróg życiowych: poświęcenia się dla społeczeństwa lub życia tylko dla siebie i swoich bliskich. Działalność społecznikowska utrudnia często życie rodzinne, czasem wręcz uniemożliwia rozpalenie własnego domowego ogniska. Wybór pomiędzy życiem dla siebie czy dla innych dziś jest prosty. Za żadną z tych opcji nie przemawiają specjalne względy. Decyzja należy do jednostki. Jednak dawniej, w czasach o których pisał Żeromski w "Ludziach bezdomnych", za oddaniem swego życia społecznej służbie, przemawiał moralny, obywatelski obowiązek. Akcja powieści rozgrywa się w epoce pełnego rozkwitu pozytywizmu. Sztandarowymi hasłami tych czasów są praca organiczna i praca u podstaw, wcielane w życie przez młodych zwolenników pozytywistycznej filozofii. Praca u podstaw oznaczała podnoszenie moralnego i edukacyjnego poziomu najniższych warstw społeczeństwa - chłopów i robotników. Wymagała ona mrówczego trudu uczynienia z tych szerokich proletariackich rzesz świadomych obywateli. Był to sposób pozytywistów na odzyskanie niepodległości. Uważali oni bowiem, że niepodległy może być tylko naród świadomy swej odrębności. Jaka natomiast była świadomość narodowa u niepiśmiennego chłopa, który z nieufnością obserwował "wojny panów", czyli powstania narodowowyzwoleńcze? Toteż należało tego chłopa oświecić i ucywilizować. Nauczyć go jego praw i obowiązków. Uświadomić mu, że jest on Polakiem. Do tego zadania, zakrojonego na bardzo szeroką skalę, potrzebna była armia wykształconych ludzi, gotowych szerzyć oświatę wśród szerokich mas ludowych. W Polsce końca XIX wieku takiej wystarczająco liczebnej armii nie było, toteż ci, którzy decydowali się wypełniać to szczytne zadanie, musieli poświęcić się mu bez reszty, rezygnując ze wszystkiego, co mogło być dla nich cenne - posiadania rodziny, robienia zawodowej kariery. Główni bohaterowie "Ludzi bezdomnych" to właśnie tacy młodzi, zaangażowani w działalność społeczną pozytywiści. Tomasz Judym jest świeżo upieczonym lekarzem medycyny, jego ukochana, Joanna Podborska - szkolną nauczycielką. Mają oni oboje jasną świadomość ciążącego na nich moralnego obowiązku poświęcenia się dla dobra ludu. Ta świadomość, a zarazem i potrzeba, silniejsza jest u Judyma niż u Joasi, lecz ona doskonale go rozumie i w żaden sposób nie zamierza mu utrudniać jego społecznej misji. Nie można jednak powiedzieć, że doktor Judym jest zdecydowanym zwolennikiem rezygnowania z życia osobistego dla charytatywnej działalności. O, nie! On przeżywa poważne rozterki, zanim zdecyduje się złożyć swą miłość do Joasi na ołtarzu społecznej służby. Chciałby być doktorem ubogich, w pełni wypełniającym hipokratesową przysięgę niesienia pomocy wszystkim potrzebującym, a nie tylko tym, którzy są w stanie za medyczną usługę odpowiednio zapłacić. Jednak chciałby również założyć rodzinę, mieć dom, kochającą żonę i dzieci. Wie jednak doskonale, iż aby założyć rodzinę potrzebuje pieniędzy na jej utrzymanie. A tych natomiast nie zarobi, jeśli poświęci się leczeniu ubogich, bo przecież ludzie biedni nie będą mieli mu czym płacić. Toteż doktor Judym staje przed trudnym dylematem - albo rodzina i zarzucenie misji leczenia biedaków, albo działalność społeczna i związana z tym bezdomność. Obie drogi życiowe kuszą. Jedna osobistym szczęściem, druga poczuciem dobrze spełnianego obowiązku. Obie też mogą okazać się bardzo trudne, jeśli którąś z nich wybierze. Jedna spowoduje, że nie będzie miał spokojnego sumienia, druga zaś, iż na zawsze pozostanie człowiekiem bezdomnym. Doktor Judym, postawiony przed tak trudnym wyborem, decyduje się po pewnym wahaniu oddać służbie dla społeczeństwa. Swą decyzję przedstawia Joasi, która w pełni go rozumie i akceptuje wybór, jakiego dokonał. Symbolem dramatycznego rozdarcia, jakie przeżywają zarówno Judym, jak i Joasia, jest rozdarta na dwoje uderzeniem pioruna sosna, która jest elementem krajobrazu stanowiącego tło ich rozstania. Wybór, jakiego dokonali Judym z Joasią, choć świadomy, był mocno ograniczony zewnętrznymi uwarunkowaniami epoki, w jakiej przyszło żyć bohaterom Żeromskiego. Dzisiaj nie ma takiej społecznej i moralnej presji, jaka działała na tę literacką parę. Aczkolwiek i dziś zdarzają się wybory, powodujące swoisty rodzaj społecznej bezdomności, w których wolna wola osób dokonujących wyboru bywa mocno ograniczona. Ograniczenia te mają charakter nie moralny czy społeczny, a ekonomiczny. Na skutek transformacji ustrojowej, jaką przeszedł nasz kraj w ostatnich latach, wiele rodzin stanęło w obliczu poważnych problemów finansowych. Dzika, nieustanna pogoń za dobrami materialnymi, które mają zapewniać egzystencję rodzinie, okazuje się niekiedy bardziej jej szkodzić niż pomagać. Oto bowiem, nie wiadomo jak i kiedy, członkowie takiej rodziny, która stara się zgromadzić jak najwięcej dóbr wszelkim możliwym kosztem, stają się ludźmi bezdomnymi. Osłabiają się rodzinne więzi, osoby tworzące taką rodzinę mają coraz mniej czasu dla swych najbliższych, stają się oni sobie coraz bardziej obcy. Problem ten nie jest bardzo straszny, gdy dotyczy rodzin dobrze sytuowanych. Te, jeśli uświadomią sobie powagę ich sytuacji, mogą przewartościować swe cele i ograniczyć pozyskiwanie materialnych dóbr, poświęcając uzyskany w ten sposób czas na kultywowanie rodzinnych więzi i zapobieganie w ten sposób problemowi bezdomności wtórnej swych członków. Jednak problem ten okazuje się nie do przezwyciężenia, kiedy dotyka on rodzin, które mimo maksymalnego poświęcenia dla zapewnienia sobie materialnego zaplecza funkcjonowania, z trudem je uzyskują. Wówczas bezdomność ludzi tworzących taką rodzinę jest tak nieunikniona, jak bezdomność bohaterów Żeromskiego. Wreszcie na zakończenie chcę powiedzieć kilka słów o społecznej bezdomności ludzi, która ma swe podłoże w przyczynach od nich niezależnych. Jest to problem szczególnie bolesny w dzisiejszych czasach. Jego ofiarami padają osoby w jakiś sposób upośledzone, nie umiejące odnaleźć się w społeczeństwie czy też, ze względu na swą odmienność, przez to społeczeństwo odrzucane. Ten problem dotyka niechcianych dzieci, które stają się społecznymi sierotami, tułającymi się po państwowych przytułkach. Jest on również udziałem części samotnych osób niepełnosprawnych. Bardzo często ludzie tacy, ze względu na swe fizyczne ułomności, nie potrafią zbudować swego domu lub, mimo szczerych chęci, są odrzucani przez nietolerancyjne, pełne małostkowości i uprzedzeń społeczeństwo. Społeczność potrafi też brutalnie i bezwzględnie wykluczyć ze swego grona wszelkie jednostki, które w jakiś inny, niż fizyczna ułomność, sposób odbiegają od powszechnie przyjętych norm. Los taki staje się często udziałem osób o homoseksualnej orientacji płciowej, alkoholików, byłych więźniów i wielu innych jeszcze, których ciężko tu wszystkich wymienić. Źródło bezdomności ludzi wspomnianych w tym akapicie leży po stronie społeczeństwa, w jakim przyszło im żyć. Odrobina tolerancji i zrozumienia dla ich odmienności często mogłaby zlikwidować problem ich wyobcowania.

problem bezdomności w ludziach bezdomnych