Maria Magdalena, która przychodzi w poranek zmartwychwstania do grobu, aby obmyć i namaścić ciało Jezusa, zastaje odsunięty kamień zamykający dostęp do wnętrza, a sam grobowiec – pusty. Biegnie poinformować o tym apostołów, a później wraca ponownie do grobu i staje przed nim płacząc. Czytaj także: Czy chrześcijanie powinni "Wierzę w Boga, Ojca wszechmogącego" Przez kolejne miesiące, będziemy rozważać każdy z 12 artykułów Wyznania Wiary. Dziś zapraszam, byśmy zwrócili naszą uwagę na sam początek pierwszego ze zdań Symbolu Aposto lskiego, na słowa: „wierzę w Boga, Ojca Wszechmogącego". Katechezę przygotował ks. Włodzimierz Skoczny. 1. Tytuł: Wierzę w Boga Ojca Stworzyciela. Katechezy środowe (5.12.1984-20.08.1986) Wydawnictwo: Libreria Editrice Vaticana Watykan 1987. Stron: 374. Format: 15,5x21 cm. Stan książki: Książka w idealnym stanie. Sygn: 37. Przy zakupie większej ilości książek koszt przesyłki ustalamy przez Czat Allegro, Email lub telefonicznie I zmartwychwstałego w trzeci dzień według Pisma. Który wstąpił na niebiosa, siedzi po prawicy Ojca. I znowu przychodzącego w chwale sądzić żywych i umarłych, którego królestwa nie będzie końca. I w Ducha Świętego, Pana, Ożywiciela, który od Ojca pochodzi, któremu wspólnie z Ojcem i Synem oddawany jest pokłon i chwała, . Autor Wiadomość Dołączył(a): Pt mar 18, 2011 6:42Posty: 47 Re: Bóg Ojciec a Syn Boży Dobrze jest przeczytac L do Rzym. 2R od poczatku, a szczególnie 14W,, Ale człowiek zmysłowy nie przyjmuje tych rzeczy, które są z Ducha, bo są dlań głupstwem, i nie może ich poznać, gdyż nalezy je duchowo rozsądzać". A zatem. aby zrozumieć zależność miedzy Bogiem, Synem i Duchem, musimy przylożyć duchową miarę, Ew. Jana 17R 21W Aby wszyscy byli jedno, jak Ty,Ojcze we mnie, a ja w Tobie, aby i oni w nas jedno Ja w nich, a Ty we mnie, aby byli doskonali w jedności" Bóg, Jezus i Duch Św, to doskonala jedność myśli i działania. Teresa _________________Izaj. 55R 8W,, Bo myśli moje, to nie myśli wasze, a drogi moje, to nie drogi wasze- mówi Pan."Ps 86 11W,, Wskaż mi, Panie, Drogę Swoją, Bym postepował w Prawdzie Twojej; Spraw, by serce moje jednego tylko pragnęło, bojaźni Imienia Twego". Pn kwi 18, 2011 14:26 jagudka Dołączył(a): Cz kwi 14, 2011 16:40Posty: 22 Re: Bóg Ojciec a Syn Boży Nie znasz mnie i nie wiesz jaka jestem a każdy ma prawo rozumieć Trójcę Świętą po się składa że to z jedną osobą to nie do końca moje mi przekazano na pużniej wiele razy słyszałam to samo więc nie oceniaj mnie ale tych którzy mi to przekazali bo być może oni mi też tego do końca nie kim my niby jesteśmy tylko pyłem i marnościom względem Boga. Pn kwi 18, 2011 17:02 Elbrus Dołączył(a): Pt lis 27, 2009 14:07Posty: 8227 Re: Bóg Ojciec a Syn Boży jagudka napisał(a):Nie znasz mnie i nie wiesz jaka jestem a każdy ma prawo rozumieć Trójcę Świętą po obiektywizmu polega na tym, że nie muszę cię nie twoja wina, że ktoś cię wprowadził w błąd, jednak twoim zadaniem teraz jest niepowielanie napisał(a):Tak się składa że to z jedną osobą to nie do końca moje mi przekazano na pużniej wiele razy słyszałam to samo więc nie oceniaj mnie ale tych którzy mi to przekazali bo być może oni mi też tego do końca nie 'nie do końca' tylko kompletnie ŹLE. Trzy to nie aż tak niedouczeni są polscy katecheci, to czemu biskupi się dziwią tak niskiej wiedzy religijnej polskiej młodzieży?Ponoszą odpowiedzialność za zaniechania swoich podwładnych. Pretensje należy mieć do siebie. _________________The first to plead is adjudged to be upright, until the next comes and cross-examines him.(Proverbs 18:17)Słuszna decyzja podjęta z niesłusznych powodów może nie być słuszna.(Weatherby Swann)Ciemny lut to skupi.(Bardzo Wielki Elektronik) Pn kwi 18, 2011 17:39 Alus Dołączył(a): Śr cze 02, 2004 17:39Posty: 41856 Re: Bóg Ojciec a Syn Boży jagudka napisał(a):Nie znasz mnie i nie wiesz jaka jestem a każdy ma prawo rozumieć Trójcę Świętą po się składa że to z jedną osobą to nie do końca moje mi przekazano na pużniej wiele razy słyszałam to samo więc nie oceniaj mnie ale tych którzy mi to przekazali bo być może oni mi też tego do końca nie kim my niby jesteśmy tylko pyłem i marnościom względem kto Cię uczył religii....katolicki duchowny/zakonnica/katecheta? Pn kwi 18, 2011 18:16 jagudka Dołączył(a): Cz kwi 14, 2011 16:40Posty: 22 Re: Bóg Ojciec a Syn Boży Jednym czasem ksiądz a potem już zakonnica. Pn kwi 18, 2011 18:20 Alus Dołączył(a): Śr cze 02, 2004 17:39Posty: 41856 Re: Bóg Ojciec a Syn Boży jagudka napisał(a):Jednym czasem ksiądz a potem już nie uczyli Cię Credo, które wyznają katolicy, prawosławni i protestanci.....wierzę w Boga Ojca...i Syna Jego Jedynego...Ducha Świętego, który od Ojca i Syna pochodzi... Pn kwi 18, 2011 18:31 Elbrus Dołączył(a): Pt lis 27, 2009 14:07Posty: 8227 Re: Bóg Ojciec a Syn Boży Alus napisał(a): i protestanci Towarzystwo Biblijne - to od Nowej Biblii Gdańskiej to wprawdzie margines wśród trynitarian, ale jednak oficjalnie istnieje (a nieoficjalnie jest tak nauczane - jak widać - nawet na katolickich katechezach). _________________The first to plead is adjudged to be upright, until the next comes and cross-examines him.(Proverbs 18:17)Słuszna decyzja podjęta z niesłusznych powodów może nie być słuszna.(Weatherby Swann)Ciemny lut to skupi.(Bardzo Wielki Elektronik) Pn kwi 18, 2011 18:40 keram Dołączył(a): N kwi 17, 2011 21:33Posty: 138 Re: Bóg Ojciec a Syn Boży Elbrus- widzę z postów duże twoje zaangazownie w tym forum no i dobrze znasz Słowo Boze jednego tylko ci brak miłości do ludzi wierzacych i szukających. Jagudka postawiła problem a Ty nazwałes ja heretyczka brakuje tylko zebys ja spalił na stosie. Uwazam ze jako chrześcijanin ,człowiek wierzacy, powinienes ja przeprosic bo Jezus tak nie postępował. Postawiłes mnóstwo pytan do tekstów Pisma, nie dajac odpowiedzi i przytoczyłes jakies cytaty filozoficzne. Spróbuj odpowiedziec na własne pytania to podyskutujemy. Pn kwi 18, 2011 20:04 Elbrus Dołączył(a): Pt lis 27, 2009 14:07Posty: 8227 Re: Bóg Ojciec a Syn Boży keram napisał(a): Jagudka postawiła problem a Ty nazwałes ja heretyczka brakuje tylko zebys ja spalił na tylko wypaczone w mowie potocznej brzmienie adekwatnego napisał(a):Uwazam ze jako chrześcijanin ,człowiek wierzacy, powinienes ja przeprosic bo Jezus tak nie używał znacznie mocniejszych się, że błąd był niezawiniony, a jeśli jagudka poczuła się urażona to było to moją napisał(a):Spróbuj odpowiedziec na własne pytania to to retoryczne pytania dotykające sprzeczności wynikających z jedności osoby Syna i Ojca. _________________The first to plead is adjudged to be upright, until the next comes and cross-examines him.(Proverbs 18:17)Słuszna decyzja podjęta z niesłusznych powodów może nie być słuszna.(Weatherby Swann)Ciemny lut to skupi.(Bardzo Wielki Elektronik) Pn kwi 18, 2011 20:15 maly_kwiatek zbanowany na stałe Dołączył(a): So lip 14, 2007 7:02Posty: 3507 Re: Bóg Ojciec a Syn Boży Alus napisał(a):I nie uczyli Cię Credo, które wyznają katolicy, prawosławni i protestanci.....wierzę w Boga Ojca...i Syna Jego Jedynego...Ducha Świętego, który od Ojca i Syna pochodzi...Prawosławni i niektórzy protestanci nie wierzą w "Filioque", więc w Credo opuszczają "i Syna". o tym już mowa, między innymi tu: _________________Mały kwiatek pod stopami Boga - św. Teresa od Dzieciątka JezusZbrodnia państwowa to i państwowe morderstwo i terror działa Duch Święty, wzrasta wiara, nadzieja, miłość Boga i bliźniego, ginie kłamstwo, nienawiść, magia. Pn kwi 18, 2011 20:22 keram Dołączył(a): N kwi 17, 2011 21:33Posty: 138 Re: Bóg Ojciec a Syn Boży Elbrus -Twoje cytaty sa z Pisma a jest ono dla ludzi w liście II pisze"całe pismo przez Boga jest natchnione i pozyteczne dla ludzi do nauki chce abyśmy pismo rozumieli i z niego się powiesz na fragment z chrztu Jezusa kiedy Jan Go ochrzcił pojawiła sie gołebica i głos z Nieba to jest Syn mój umiłowany,którego sobie w tym momencie był Bóg jak myśliszI mówił: Abba, Ojcze, dla Ciebie wszystko jest możliwe, zabierz ten kielich ode Mnie! Lecz nie to, co Ja chcę, ale to, co Ty [niech się stanie]!(Marka 14:36)Dlaczego Jezus prosił samego siebie o zrobienie czegoś, czego sam z własnej woli zrobić nie mógł?Nad ranem, gdy jeszcze było ciemno, wstał, wyszedł i udał się na miejsce pustynne, i tam się modlił. (Marka 1:35)Dlaczego Jezus modlił się do siebie samego? Pn kwi 18, 2011 20:49 Alus Dołączył(a): Śr cze 02, 2004 17:39Posty: 41856 Re: Bóg Ojciec a Syn Boży keram napisał(a):Elbrus -Twoje cytaty sa z Pisma a jest ono dla ludzi w liście II pisze"całe pismo przez Boga jest natchnione i pozyteczne dla ludzi do nauki chce abyśmy pismo rozumieli i z niego się powiesz na fragment z chrztu Jezusa kiedy Jan Go ochrzcił pojawiła sie gołebica i głos z Nieba to jest Syn mój umiłowany,którego sobie w tym momencie był Bóg jak myśliszI mówił: Abba, Ojcze, dla Ciebie wszystko jest możliwe, zabierz ten kielich ode Mnie! Lecz nie to, co Ja chcę, ale to, co Ty [niech się stanie]!(Marka 14:36)Dlaczego Jezus prosił samego siebie o zrobienie czegoś, czego sam z własnej woli zrobić nie mógł?Mógł, wyjasnia to św Paweł- "On, istniejąc w postaci Bożej nie skorzystał ze wspaniałosci, aby na równi być z Bogiem, lecz ogołocił samego siebie przyjąwszy postac sługi, stawszy się podobnym do człowieka. A w zewnetrznym przejawie, uznany za człowieka, uniżył samego siebie" (Flp 2,6-8). Wt kwi 19, 2011 8:51 jagudka Dołączył(a): Cz kwi 14, 2011 16:40Posty: 22 Re: Bóg Ojciec a Syn Boży Alus napisał(a):jagudka napisał(a):Jednym czasem ksiądz a potem już nie uczyli Cię Credo, które wyznają katolicy, prawosławni i protestanci.....wierzę w Boga Ojca...i Syna Jego Jedynego...Ducha Świętego, który od Ojca i Syna pochodzi...Powiedzieli mi że jest Bóg w jednej osobie,że są oni równi względem więc ktoś inny wprowadził mnie w błąd. Wt kwi 19, 2011 11:00 jagudka Dołączył(a): Cz kwi 14, 2011 16:40Posty: 22 Re: Bóg Ojciec a Syn Boży Elbrus napisał(a):keram napisał(a): Jagudka postawiła problem a Ty nazwałes ja heretyczka brakuje tylko zebys ja spalił na tylko wypaczone w mowie potocznej brzmienie adekwatnego napisał(a):Uwazam ze jako chrześcijanin ,człowiek wierzacy, powinienes ja przeprosic bo Jezus tak nie używał znacznie mocniejszych się, że błąd był niezawiniony, a jeśli jagudka poczuła się urażona to było to moją napisał(a):Spróbuj odpowiedziec na własne pytania to to retoryczne pytania dotykające sprzeczności wynikających z jedności osoby Syna i przyjmuję ale to nie zmienia faktu co teraz o tobie myślę ELBRUSIE-jesteś nie wychowany i oceniasz ludzi na podstawie zadanego przez nich się nie robi! Wt kwi 19, 2011 11:12 Elbrus Dołączył(a): Pt lis 27, 2009 14:07Posty: 8227 Re: Bóg Ojciec a Syn Boży jagudka napisał(a):jesteś nie wychowany i oceniasz ludzi na podstawie zadanego przez nich się nie robi!To było obiektywne stwierdzenie stanu faktycznego(twoje słowa miały formę trybu orzekającego a nie przypuszczającego).Zdarzyć się może, Kościół temu nie przeczy, że na mocy przesądów i nieświadomości niezawinionej, a nie dającej się usunąć, porzuci ktoś w dobrej wierze prawdy objawione. W takim wypadku jest to herezja materialna, nie wykluczającą z duszy Kościoła.( _________________The first to plead is adjudged to be upright, until the next comes and cross-examines him.(Proverbs 18:17)Słuszna decyzja podjęta z niesłusznych powodów może nie być słuszna.(Weatherby Swann)Ciemny lut to skupi.(Bardzo Wielki Elektronik) Wt kwi 19, 2011 15:24 Wyświetl posty nie starsze niż: Sortuj wg Nie możesz rozpoczynać nowych wątkówNie możesz odpowiadać w wątkachNie możesz edytować swoich postówNie możesz usuwać swoich postówNie możesz dodawać załączników Mój wieczorny pacierz… Ojcze Nasz, Zdrowaś Maryjo… Czy stać mnie jeszcze na coś więcej..? Może na kilka słów dziękczynienia, prośby, uwielbienia… A może, jak za dziecięcych lat, jest jeszcze miejsce i czas na 10 Przykazań Bożych, 5 Przykazań Kościelnych, Credo… Właśnie: >. Przypominanie sobie, punkt po punkcie, podstawowych filarów mojej wiary. Tak, aby na co dzień wiedzieć, czym mam żyć, na czym budować swoje życie, czego bronić… „Wierzę w Boga…” – tak zaczynamy. Co to oznacza: spróbujmy wspólnie się nad tym zastanowić. „Wierzę…„: czy zastanawiałeś się kiedyś dlaczego to wyznanie wiary rozpoczyna się od >, a nie od >? Czy nie wydaje się trochę dziwne, że to wyznanie wiary, coś co jest tak bardzo wspólnotowe (więcej: wspólnototwórcze), co łączy nas wszystkich w tę samą wspólnotę ludzi wierzących, nie powinno się rozpoczynać od >? Jest w zwyczaju wielu sanktuariach maryjnych, np. w Lourdes, a bliżej nas: w Wąwolnicy, modlić się idąc w wieczornej procesji z zapalonymi świecami. Gdyby tak przyjrzeć się takiej procesji z góry, to trudno by dojrzeć pojedyncze świece. Ich blask zlewa się w jedno długie promieniste światło; każda świeca gubi się w tym potoku światła. Podobnie dzieje się, kiedy w wielkie święto, podczas uroczystej Mszy św. śpiewamy „Chwała na wysokości Bogu„. Każdy z nas śpiewa: „chwalimy Cię, wielbimy Cię, wysławiamy Cię..” i głos nasz gubi się w wielkim tłumie. Kiedy jednak recytujemy lub śpiewamy >, nie chcemy zgubić się w wielkim tłumie. Każdy z nas, punkt po punkcie, wyraża dobitnie swoją opinię, za którą jest osobiście odpowiedzialny. Podobnie dzieje się na początku Mszy św., kiedy odmawiamy >: „Spowiadam się…, zgrzeszyłem…, moja wina…„. Bo moje grzechy są moimi grzechami, a twoje są twoimi i każdy z nas jest za nie indywidualnie odpowiedzialny. Tak samo dzieje się z wyznaniem wiary: każdy z nas osobiście i oddzielnie jest odpowiedzialny za to tak doniosłe wyznanie: „Wierzę w Boga” (można by powiedzieć: „Ja wierzę w Boga„). Czy rzeczywiście warto się zatrzymywać nad rozważaniem tego punktu Credo, który wydaje się być nieistotnym, wręcz banalnym? Jednak naprawdę warto. Zwłaszcza gdy chcemy prześledzić całe > i chcemy to uczynić świadomie, myśląc o tym, co mówimy, a nie na ślepo powtarzać to, co mówią inni… „Wyznanie wiary” powinno być głoszeniem naszego jak najbardziej osobistego przekonania. (może dlatego sporo ludzi w czasie wyznania wiary w czasie Mszy św. nie otwiera ust….?) I mam to czynić używając wszystkich sił mojego rozumu. Również i po to, aby coraz lepiej być gotowym do obrony, tego co głoszę i w co wierzę. Całkiem rozważnie i odpowiedzialnie mam mówić: „Ja, Jarek Kowalski wierzę w Boga…„. „Wierzę..” – często powtarzano nam, że winniśmy chlubić się, szczycić się naszą wiarą. Lecz odkrywamy, że istnieje w nas coś całkiem odwrotnego, jakaś pokusa do wstydzenia się naszej wiary, szczególnie gdy znajdziemy się w środowisku ludzi, którzy nie bardzo popierają nasze poglądy. Czasami po prostu fałszywa pokora: nie bardzo podoba się nam to, że wiemy w tym temacie o wiele więcej niż oni. Może to też być i strach przed często panującą opinią: mianowicie taką, że jeśli ktoś mocno wierzy, to raczej uchodzi za osobę bardziej naiwną i łatwowierną, a nie mądrą i rozważną. Idąc bowiem dalej za tą opinią, człowiekiem bardziej wykształconym i mądrzejszym będzie ten, kto w mniej rzeczy wierzy. Bardzo łatwo jednak okryć powierzchowność i mylność takiego sposobu myślenia. Nie jest bowiem ważne w ile rzeczy wierzymy, lecz czy te rzeczy są prawdziwe czy też nie. Innymi słowy, czy domagasz się wystarczających dowodów, zanim w coś uwierzysz lub nie. Weźmy dla przykładu historię o >. Bylibyśmy rzeczywiście ludźmi naiwnymi, gdybyśmy uwierzyli w jego istnienie tylko dlatego, że jakieś czasopismo szukające sensacji opublikowało artykuł stwierdzający istnienie tego >. Z drugiej jednak strony, kiedy spotykasz się z ludźmi przybyłymi z innych krajów, którzy wydają się być rozsądnymi i roztropnymi i którzy twierdzą, że widzieli to stworzenie, to byłoby czymś głupim z twojej strony nie wierzyć w jego istnienie. Nie dajmy jednak łatwo za wygraną, kiedy spotykamy się ludźmi, którzy np. nie wierzą we wszystko, co jest treścią >. Być może nie odnaleźli po prostu tylu wystarczających dowodów wiary katolickiej, które właśnie my posiadamy. Albo też, nawet jeśli się z nimi spotkali, nie mieli na tyle odwagi, aby je przyjąć. W tym ostatnim przypadku to oni, a nie my, są ludźmi naiwnymi. Ze wszystkich bowiem absurdalnych rzeczy, w jakie wierzy dzisiejszy świat, czymś najbardziej absurdalnym (a jednocześnie bardzo wygodnym) jest zwyczaj niewierzenia – postawa niewiary. Nie ma nic bardziej wygodnego jak twierdzić: >. Lecz my wierzymy. Ale również i my ciągle potrzebujemy przypominać sobie źródła naszej wiary, także i argumenty rozumowe za nią przemawiające. Ale o tym już następnym razem. Informujemy, iż w celu optymalizacji treści dostępnych w naszym serwisie, dostosowania ich do Państwa indywidualnych potrzeb korzystamy z informacji zapisanych za pomocą plików cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Pliki cookies użytkownik może kontrolować za pomocą ustawień swojej przeglądarki internetowej. Dalsze korzystanie z naszego serwisu internetowego, bez zmiany ustawień przeglądarki internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje stosowanie plików ks. Jan Ożóg SJZa naszym Katechizmem[1] stwierdzamy, że "spośród wszystkich przymiotów Bożych Symbol wiary wymienia tylko wszechmoc Bożą; wyznanie jej ma wielkie znaczenie dla naszego życia. Wierzymy, że wszechmoc Boża jest powszechna, ponieważ Bóg wszystko stworzył[2], wszystkim rządzi i wszystko może; jest miłująca, ponieważ Bóg jest naszym Ojcem[3]; jest tajemnicza, ponieważ tylko wiara może ją uznać, gdy się w słabości doskonali[4]". O tym, że wszechmoc Boża jest powszechna, wiemy przede wszystkim z Pisma świętego. Bóg jest potężnym Bogiem Jakuba[5], jest Panem Zastępów, Panem dzielnym i potężnym w boju[6]. Nasz Katechizm także się na Pismo święte powołuje i stwierdza z całym przekonaniem, że "Bóg jest wszechmogący na niebie i na ziemi[7], ponieważ On sam je stworzył. Dla Niego nie ma czegoś, co byłoby niemożliwe[8], i to On rozporządza swoim dziełem zgodnie ze swoją wolą[9]. Bóg jest Panem wszechświata, którego porządek sam ustalił i który jest Mu całkowicie poddany i uległy. Jest władcą historii; rządzi sercami i wydarzeniami według swego upodobania"[10]. Nic dziwnego, że autor Księgi Mądrości woła z zachwytem do Boga: Potężnie działać zawsze jest w Twej mocy i któż się oprze potędze Twojego ramienia?[11]. Dla biblijnych Żydów i dla wczesnych chrześcijan prawda o tym, że Bóg jest wszechmocny, była szczególnie żywa, pierwsi bowiem w szczególny sposób przeżywali Boga, drudzy Jezusa z Nazaretu. Trzeba nam jednak wiedzieć, że nie byli to ani filozofowie z prawdziwego zdarzenia, ani teologowie, byli to ludzie o niezwykle żywej wierze, umocnionej zresztą zarówno bezpośrednim oddziaływaniem Boga, jak i tym, że tę niezwykłą obecność Boga wszyscy oni niemal namacalnie odczuwali. Kiedy człowiek tak przeżywa Boga, rzadko myśli o tym, jak formułować zdania i wypowiedzi logicznie niepodważalne. Chce on jedynie głosić innym wielkość, dobroć i wspaniałość Boga, ponieważ sam nieustannie doznaje niepojętej radości, ponieważ sam jest przez to spotkanie wewnętrznie poruszony. Takie przeżycie Boga dopiero wtedy sprawia człowiekowi prawdziwą radość, kiedy uszczęśliwia nie tylko jednostkę, ale również krąg przyjaciół, a nawet cały naród. I tak się zazwyczaj dzieje, że to nie teologowie ani nie filozofowie, lecz całkiem prości ludzie umieją przekazywać innym tę nadprzyrodzoną radość. Oczywiście, są to ludzie z sercem, nie krzyczą zatem fanatycznie ani głośno radości swej nie wykrzykują, są jednak nieustannie gotowi dzielić się z innymi własnymi doznaniami, a także powiązać je z tym wszystkim, co się w życiu dzieje. Biblijni Izraelici sami na własne oczy widzieli, w jaki sposób Pan Bóg wybawił ich naród z pozornej wszechmocy państwa egipskiego. Okazało się w tej przedziwnej walce, że to On – Najświętszy – był potężniejszy niż faraon i całe jego wojsko. Potem przez całe lata odczuwali, jak przewyższające ich przecież potęgą sąsiednie narody rozbijały się po prostu o prawdziwą opiekę Boga. I nieustannie na co dzień odkrywali, że to Pan Bóg jest najmocniejszy. Nic dziwnego, że śpiewali z radością i uwielbieniem: Czemu się burzą ludy... Powstają królowie ziemscy i książęta radzą społem przeciw Panu i Pomazańcowi Jego... Drwi z nich Ten, który mieszka w niebie, Pan im urąga[12]. Ludzie wierzący ze zdumieniem spoglądali i nadal spoglądają na regularne powracanie pór roku: na wzrastanie, dojrzewanie, przemijanie wszystkiego i ponowne wzrastanie. Przyglądamy się równomiernemu, uporządkowanemu i jakby wiecznemu biegowi ciał niebieskich, które nam się jako światła nocne jawią. Dla ludzi prostych, a głęboko wierzących były to i są nadal ślady, w których z łatwością można rozpoznać mądre działanie Boga. To Jego moc potężna ożywia wszystko, porządkuje i utrzymuje w istnieniu. Łatwo zatem zrozumieć, dlaczego pobożni Izraelici wołali do Pana Boga: Kto się w opiekę podda Najwyższemu i w cieniu Wszechmocnego mieszka, powie do Pana: Ostojo moja i Twierdzo moja, Boże mój, Tobie ufam[13]. Bóg jest przede wszystkim Ojcem wszechmogącym. Ojcowską wszechmoc ukazuje, gdy się troszczy o nasze potrzeby[14], gdy nas przybiera za swoje dzieci, wreszcie kiedy nam okazuje miłosierdzie i odpuszcza nam grzechy[15]. Taki jest nasz Bóg, ale o tym ludzie przez wiele, wiele lat nie wiedzieli. O tym, że Bóg jest naszym Ojcem, dowiedzieliśmy się tak naprawdę dopiero z rozmaitych wypowiedzi Jezusa Chrystusa. Oczywiście, jest dla nas Pan Bóg przede wszystkim naszym Stworzycielem. Stworzył nas przecież z niczego, z prochu ziemi powołał nas do istnienia. Bez Jego woli nikt z nas nie mógłby zaistnieć, nie moglibyśmy nawet wiedzieć, że coś takiego mogłoby się w ogóle wydarzyć. Nasz Katechizm uczy, że Bóg nas stworzył z wolnej i niczym nie przymuszonej woli. Po prostu zechciał nas stworzyć – i od tej chwili zaczęło się nasze istnienie. I tak jest na mocy samej naszej natury. Czy nam się to podoba czy nie, jesteśmy Bożymi stworzeniami całkowicie podporządkowanymi woli naszego Stworzyciela. Jesteśmy tylko Jego własnością. Nikt rozsądny tej prawdy podważać nie powinien, zwłaszcza że takie podważanie i tak niczego nie zmieni, bo przecież niczego zmienić nie może. Wiemy jednak z tego samego katechizmu, że w porządku łaski jest inaczej. Bóg bowiem, kierując się bezgraniczną miłością, obdarzył nas łaską uświęcającą, czyli swoim własnym nadprzyrodzonym życiem. To właśnie łaska uświęcająca sprawiła, że staliśmy się dziećmi Bożymi, dziedzicami nieba, i że Boga naprawdę możemy nazywać naszym Ojcem niebieskim. Tego nas właśnie nauczył nasz Pan, Jezus Chrystus, swoim życiem, męką, śmiercią i zmartwychwstaniem. Cały kłopot zatem jest w tym tylko, że przez długie nieraz lata na Boga próbujemy spoglądać jakby przelotnie, jakby mimochodem – najczęściej przez różnorodność naszych ludzkich przeżyć i doświadczeń: przez osamotnienie i miłość, przez smutki i radości, przez nasze złośliwości i przez nasze wdzięczności, wreszcie przez wojny i przez pokój. Staramy się zrozumieć wzloty i upadki ludzkiego ducha po to, żeby w tym wszystkim dostrzec ten przedziwny głód i przedziwne pragnienie, któremu tylko Bóg jest w stanie zapobiec, zwłaszcza że tak naprawdę naszemu Bogu jest na imię Miłość. Usiłujemy odkryć to, co nam pozostaje z przemijania, co z doczesności pozostanie w wieczności, czyli miłość doskonałą, która się kryje pod paraliżującym wszystko strachem, pocieszenie Boże w zwyczajnym ludzkim opuszczeniu w chwili trwogi i umierania. Ale w tych usiłowaniach jedno jest przecież wspaniałe: w naszej śmiertelności staramy się odnaleźć Kogoś, kto istnieje głębiej i szerzej, a ponadto piękniej, niż to sobie wyobrazić można, i że o tej obecności możemy mówić, że właściwie to już ją widzimy, że już ją słyszymy i że jej niemal dotknąć możemy przez wiarę żywą. I właśnie dzięki temu odnajdujemy niespodziewanie takie cudowne miejsce, którego nigdy przedtem nie udało się nam nawet w jakikolwiek sposób dostrzec: jest to miejsce w nas samych, w naszym wnętrzu, miejsce, które Bóg sobie wybrał po to, żeby w nim zamieszkać i z niego na nas oddziaływać. To właśnie w tym miejscu Bóg mnie bezpiecznie trzyma w uścisku, to z tego miejsca wzywa mnie po imieniu, a nawet jak kochający wszystko i wszystkich Ojciec zwraca się do mnie tymi samymi słowami, jakimi się zwrócił do Jezusa stojącego w wodach Jordanu: Tyś jest Syn mój umiłowany, w tobie mam upodobanie! I jeszcze jedno: to tylko w tym miejscu mogę się cieszyć radością i pokojem nie z tego świata. To wspaniałe miejsce zawsze we mnie istniało i zawsze byłem świadomy tego, że jest ono dla mnie niewyczerpalnym źródłem łaski uświęcającej. Nie potrafiłem się tylko do niego dostać i żyć w nim w całej prawdzie. A Pan Jezus przecież mówi: Jeśli Mnie kto miłuje, będzie zachowywał moją naukę, a Ojciec mój umiłuje go i do niego przyjdziemy, i mieszkanie u niego uczynimy[16]. Te przepiękne słowa Jezusowe to przede wszystkim oznaczają, że dla Boga istnieje we mnie jakby jakieś ognisko domowe, czyli że to właśnie ja – stworzenie! – jestem mieszkaniem Ojca niebieskiego. Tak mi trudno w to uwierzyć, tak mi niezwykle trudno przeżyć prawdę całą tych słów! To prawda, że Bóg we mnie mieszka i że we mnie działa, ale w jaki sposób ja sam dla siebie mogę przyjąć wezwanie Jezusowe: Mieszkajcie we Mnie, a Ja w was[17]? Zaproszenie jest całkowicie jasne i nie ma w nim cienia wątpliwości. Tak naprawdę jednak to wielkie ryzyko moim ogniskiem domowym uczynić to, co Bóg już uczynił swoim domem. Nieraz mi się wydaje, że jest to zadanie nie do wykonania. Myśli moje, uczucia, poruszenia i porywy serca sprawiają, że ciągle jeszcze jestem tak daleko od miejsca, które Bóg swoim własnym mieszkaniem uczynił. Najbardziej się boję powrotu do tego ogniska domowego, w którym Bóg jest obecny, boję się także przebywania w tym mieszkaniu, ponieważ wiem, że mój Bóg jest Miłośnikiem zazdrosnym i zawsze chce mieć mnie całego wyłącznie dla siebie. Czy nadejdzie kiedyś czas, że gotowy będę przyjąć tak wielką miłość? Otóż właśnie niedzielna i świąteczna Msza święta, a także każde nasze katechetyczne spotkanie, to takie właśnie przedziwne chwile w naszym ludzkim życiu, kiedy to sam Bóg pokazuje nam drogę do siebie i pozwala nam powrócić tam, gdzie Go odnaleźć można, mianowicie do naszego własnego wnętrza, do naszego ogniska domowego, do naszego sanktuarium. Oczywiście, wcale to nie oznacza, że po wyjściu z naszej świątyni albo po bardzo uważnym nawet przeczytaniu tego tekstu będziemy sobie mogli całkiem szczerze powiedzieć, żeśmy po tak wielu latach bezowocnego wędrowania do tego naszego domu wreszcie doszli, bo przecież tak naprawdę otworzy się on dla nas dopiero po naszej fizycznej śmierci. Warto się jednak wybrać w tę cudowną podróż chociażby dlatego, że jest ona niespodzianek pełna i zadań zaskakujących, że jest niepowtarzalną przygodą. Zawsze przecież jest to podróż, której kresem jest dom Ojca niebieskiego, jest to po prostu radosny powrót do ojcowskich rąk darzących nas gorącym i czułym uściskiem. Trzeba nam jednak pamiętać, że nasza wiara w Boga Ojca wszechmogącego może być wystawiona na próbę przez to, że przeżywamy doświadczenie zła i cierpienia tutaj na ziemi. Czytamy w naszym Katechizmie, że "niekiedy Bóg się może wydawać nieobecny i niezdolny do przeciwstawienia się złu"[18]. Dla ludzi niewierzących jest to rzeczywiście problem bardzo trudny do rozwiązania, ale dla wierzących, zwłaszcza dla wierzących w Jezusa Chrystusa sprawa ta nie jest tak bardzo trudna, Bóg Ojciec bowiem "objawił swoją wszechmoc w sposób najbardziej tajemniczy w dobrowolnym uniżeniu i zmartwychwstaniu swego Syna, przez które zwyciężył zło[19]. Chrystus ukrzyżowany jest więc mocą Bożą i mądrością Bożą. To bowiem, co jest głupstwem u Boga, przewyższa mądrością ludzi, a co jest słabe u Boga, przewyższa mocą ludzi[20]. W zmartwychwstaniu i wywyższeniu Chrystusa Ojciec"[21] okazał całą swoją wszechmoc. Właśnie głęboka i prosta wiara pozwala nam przylgnąć do tajemniczych dróg wszechmocy Bożej. Najdoskonalszym wzorem tej wiary jest Matka Boża, która uwierzyła, że dla Boga nie ma nic niemożliwego[22]. I na zakończenie jeszcze wypowiedź wydanego na polecenie Soboru Trydenckiego Katechizmu Rzymskiego: "Nie ma rzeczy, która by tak mogła umocnić naszą wiarę i nadzieję, jak to, byśmy w sercach naszych wyryte mieli przekonanie, że nie ma dla Boga niczego niemożliwego. Kiedy bowiem rozum ludzki uświadomi sobie Bożą wszechmoc, łatwo i bez żadnego wahania zgodzi się na to, w co wierzyć trzeba, nawet jeżeli jest to rzecz wielka i podziwu godna i porządek rzeczy przekracza. Więcej nawet, im wyższe jest to, czego Pismo Boże naucza, tym chętniej rozum uzna, że trzeba temu dać wiarę"[23]. [1]KKK 268. [2] Por. Rdz 1,1; J 1,3. [3] Por. Mt 6,9. [4] 2 Kor 12,9; por. 1 Kor 1,18. [5] Rdz 49,24; Iz 1,24, a także wiele innych miejsc. [6] Ps 24, 8-10. [7] Ps 135,6. [8] Por. Jr 32,17; £k 1,37. [9] Jr 27,5. [10] KKK 269. [11] Mdr 11,21. [12] Ps 2 (Miłosz). [13] Ps 91 (Miłosz). [14] Por. Mt 6,32. [15] Por. KKK 270. [16] J 14,23. [17] J 15,4. [18]KKK 272. [19] Tamże. [20] 1 Kor 1,24-25. [21]KKK 272. [22] Łk 1,37. [23] CR 1,2,13. Wierzę w Boga Wierzę w Boga — mówimy w naszym wyznaniu wiary. Jest rzeczą aż nadto oczywistą, że słowa te znaczą bardzo wiele! Kim jednakże jest Ten, w którego wierzę — Bóg? Słowo Boże odsyła nas do pierwotnego doświadczenia Izraelitów z mogącą oddziaływać rzeczywistością, która dała im się poznać jako Jahwe, to znaczy: „Ja Jestem”. W wielu doświadczeniach tej obecności Izrael poznał, że to Jahwe-Bóg jest tą potężną rzeczywistością. To On wezwał Abrahama z jego ojczyzny i wybawił plemiona izraelskie ze śmiertelnego niebezpieczeństwa w Egipcie. Był także tym, który zawsze przychodził, gdy wołał do Niego znajdujący się w niebezpieczeństwie naród. Tak powracające doświadczenia w toku dziejów plemion izraelskich nie wywoływały niepokojów. Przeciwnie, doprowadziły do powstania narodowej wspólnoty oraz do wspólnoty wiary w Niego i w Jego ratującą moc. Z wielu różnych elementów uczynił On jeden naród, niejako „stworzył” go, obdarował życiem i nadzieją. Jemu też mogli się Izraelici całkowicie powierzyć, a zarazem uwierzyć. Wierzę w Boga, Ojca wszechmogącego, Stworzyciela nieba i ziemi. I w Jezusa Chrystusa, Syna Jego jedynego, Pana naszego, który się począł z Ducha Świętego, narodził się z Maryi Panny, umęczon pod Ponckim Piłatem, ukrzyżowan, umarł i pogrzebion, zstąpił do piekieł, trzeciego dnia zmartwychwstał, wstąpił na niebiosa, siedzi po prawicy Boga Ojca wszechmogącego, stamtąd przyjdzie sądzić żywych i umarłych. Wierzę w Ducha Świętego, święty Kościół powszechny, świętych obcowanie, grzechów odpuszczenie, ciała zmartwychwstanie, żywot wieczny. Amen. Później prorocy doświadczyli jeszcze czegoś innego, zupełnie nieoczekiwanego. Musieli odkryć i wyznać, że On jest tym, do którego należą także inne narody. Było to zarazem zdumiewające i prowokujące: Jahwe-Bóg bowiem poprowadził narody pogańskie przeciw Izraelowi, by ukarać lud, którego wiara sprowadzała się do wyznawania Go samymi wargami, a nawet zdawała się całkowicie wygasać. Równocześnie jednak tym, którzy mieli otwarte serca, obiecywał nowe życie, nową przyszłość. Także te doświadczenia prowadziły w Izraelu do nowego zaufania Mu — do wiary. Jeszcze inaczej doświadczył Boga Jezus. Nazywa Go i zwraca się do Niego słowami: „Abba — Ojcze!” W takim stopniu przeżył Boga jako Ojca, że mógł i musiał zarazem doświadczyć siebie jako Syna, jako Jego Syna. Dlatego widział wypełnienie swego życia w takim działaniu, aby przez wszystkie Jego słowa i czyny przenikała miłość Ojca do ludzi. Służbę tę Jezus pełnił z wewnętrzną bezinteresownością i przekonującą dobrocią, tak że ludzie czuli się umocnieni i pocieszeni. Te nowo nabyte przez Jezusa doświadczenia niosły im wyzwolenie i poruszały ich do głębi. Dzięki nim zawierzali Jezusowi i Temu, któremu Jezus umożliwiał działanie w ich życiu — zaczynali wierzyć w Boga. Ilekroć otwieram Pismo Święte, zawsze uobecnia mi ono doświadczenie Izraela, proroków, a także doświadczenie Jezusa. Jakkolwiek mogą to być niesamowicie wzruszające doświadczenia Izraela czy najwznioślejsze doświadczenia Jezusa — są to jednak ich doświadczenia. Tymczasem jakie znaczenie mają one dla mnie? Czy i ja mam udział w tych doświadczeniach? Czy i mnie otwiera się możliwość uczestniczenia w Bożej światłości? Myślę, że tak. Pewna kobieta, protestantka, powiedziała mi kiedyś, że z uwagą czyta Pismo Święte. Tekst ten bowiem ją oświeca: coś ją dotyka, wewnętrznie przenika. Czy może być inaczej, kiedy bez pośpiechu i z uwagą stykam się ze Słowem? O iluż to lękach, nadziejach i wyzwalającej radości mówi mi Biblia. Jak wiele w niej słów wdzięczności i uwielbienia pomimo wielkiej nędzy, która dręczyła ówczesnych ludzi! Czy owa wewnętrzna radość, zdecydowana stałość, wierność i miłość, zaufanie ludzi, których spotykam na kartach Pisma Świętego, są samymi tylko odkryciami i odczuciami? Czy miłość Jezusowa — posunięta aż do wydania samego siebie — to tylko ludzkie osiągnięcie? Czyż nie napotykam tutaj tę przeogromną moc dobroci, której powierzali się wszyscy poczynając od Adama aż po Abrahama, a dalej od Abrahama aż do Jezusa? Skoro oni powierzyli się tej mocy, czyż ja mogę zrobić inaczej? Oczywiście, może się zdarzyć i tak, że sam — może tylko jeden jedyny raz w życiu — doznam niezapomnianego przeżycia, które ożywi albo nawet dopiero obudzi moje zaufanie do Niego. U wielu wiara opiera się właśnie na takich przeżyciach. Może też zdarzyć się i tak, że będę posiadał „jedynie” zwyczajne doświadczenia, uważane przez innych za doświadczenia „bez znaczenia”, które jednak mnie osobiście dopomogą w zrozumieniu i wyjaśnieniu własnego istnienia. W tego rodzaju doświadczeniach rozpoznaję Go po działaniu, a jednocześnie odczuwam, że nie ma na świecie takiej mocy, która byłaby w stanie dokonać tego, co On sprawia. Żadna siła nie potrafi powstrzymać Jego działania. Dlatego mogę Mu zaufać, mogę w Niego uwierzyć, podobnie jak uczyniło to już wielu przede mną. Uczynię to najlepiej we wspólnocie z tymi wszystkimi, którzy Mu uwierzyli od początku istnienia ludzkości — we wspólnocie ze świętymi. opr. aw/aw

tak ja wierze w boga ojca